Moje przyjaciółki i ja mamy taki zimowy rytuał: regularnie spotykamy się w towarzystwie grzanego wina i specjalnej, wyśmienitej, słodko-kwaskowej, pachnącej goździkami herbaty – właśnie takiej, jaka kojarzy się z lekko baśniową, przedświąteczną atmosferą listopada i grudnia. Gdy więc niedawno zaprosiłam dziewczyny do siebie uznałam, że tradycji musi stać się zadość i nie obejdzie się bez naszego sztandarowego zimowego napoju. Świetnie popija się go przy kominku lub świecach, gdy na dworze mróz i śnieżyca, a w domu ciepło i przytulnie… no i jeszcze ten świąteczny zapach pomarańczy, unoszący się w całym mieszkaniu…:)
Moje drogie Dziewczyny, ten przepis dedykuję Wam – tym bardziej, że z powodu różnych logistycznych zawirowań nie udało nam się spotkać na naszą herbatkę ani w tym, ani nawet w zeszłym tygodniu... A dla Was wszystkich, którzy trafiliście na ten wpis mam piękną, bardzo „pomarańczową” piosenkę Tadeusza Woźniaka, którą z pewnością znacie, a która szumi mi w głowie od kilku dni, czyli odkąd śpiewałam ją ostatnio na całe gardło w baaaaardzo wesołej atmosferze:)
Herbata zimowa, dla 4 osób:
1 l gorącej czarnej herbaty dobrej jakości i gotowej do wypicia (nie esencji!)
2 pomarańcze
2 jabłka
12 suszonych goździków
120 ml syropu malinowego
Pomarańcze pokroić na plasterki lub pół-plasterki, koniecznie prostopadle do ich „osi”, tak, by miały ładny wygląd. Usunąć pestki. Jabłka pokroić w pół-plasterki, usunąwszy gniazda nasienne. Przygotować 4 szklanki, do każdej wlać po 30 ml soku, następnie ostrożnie zalać herbatą do trochę ponad ¾ wysokości naczynia, tak, by herbata nie zmieszała się z sokiem, a podział między nimi był wyraźny. Do każdej szklanki wsypać 3 goździki i włożyć kilka kawałków pomarańczy i jabłka. Podawać z długiiiiimi łyżeczkami, koniecznie na spodeczkach, na które Wasi goście będą odkładać goździki i skórki po starannie wyjedzonych pomarańczach;) Do herbaty świetnie pasują imbirowe lub cynamonowe ciasteczka – jeśli je macie, koniecznie postawcie na stole!
Czuję się zaszczycona i wzruszona! Herbatka jest fantastyczna a pita w towarzystwie Ciebie i Ewy smakuje nadzwyczaj pysznie! uściski! i gratuluję świetnego bloga! :)
OdpowiedzUsuńKarolina :)
:) To, co czyni ją wyjątkową, to Wasze towarzystwo! W związku z tym następny w przepisowej kolejce będzie chyba nasz grzaniec;)
OdpowiedzUsuńA, no i dziękuję Ci za piękne słowa blogu, ale w końcu - kto mi pomagał????? No, kto? ;)
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam ;)
OdpowiedzUsuńJakie tam oj tam, oj tam! :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że herbata w spotkaniach towarzyskich to świetny pomysł, warto na spotkaniach zaskoczyć czymś gości.
OdpowiedzUsuń