środa, 15 grudnia 2010

Kilka słów o kuchni azjatyckiej, czyli kulinarną podróż czas zacząć!


Przygotowałam na dziś przepis na absolutnie przepyszną zupę tajską z krabem i czerwonym curry. Być może nawet niektórzy z Was myślą sobie teraz „hmmm, to super, uwielbiam tajską kuchnię, chętnie nauczę się ją przygotowywać’. I chociaż już właściwie miałam publikować ten post, w ostatniej chwili, spojrzawszy jeszcze raz na listę składników, uświadomiłam sobie, że raczej tak nie pomyślicie. Pomyślelibyście raczej: „hmmmm, no niby bardzo fajnie, ale w życiu nie chciałoby mi się gromadzić tych wszystkich składników”. I dlatego przyszło mi do głowy, że zanim podzielę się z Wami moimi azjatyckimi przepisami, opowiem Wam, w co powinniście się zaopatrzyć, by bez problemu móc z nich skorzystać.

Mówimy o niej „kuchnia azjatycka”, ale tak naprawdę wrzucamy w ten sposób do jednego worka wiele bardzo różnych wpływów. Tajska, chińska, malezyjska, indonezyjska, hinduska czy japońska – tak naprawdę każda z nich smakuje inaczej, a przecież wymieniłam tylko te najbardziej nam znane. Jeśli dodamy do tego, że tylko na terenie Chin czy Indii składniki i sposoby przyrządzania potraw znacząco różnią się od siebie w zależności od regionu, zaczynamy rozumieć, ile odmiennych smaków i form mamy tak naprawdę na myśli.

Niemniej jednak ja też zmuszona jestem w tej chwili do pewnych uogólnień, bo gdybym tak o każdym z tych wpływów i ich specyfice miała napisać osobno, zajęłoby mi to ładnych kilka stron, a Was szybko by znudziło. Dlatego zamiast tego napiszę tylko, że kuchnię azjatycką uwielbiam w całej jej rozciągłości i różnorodności, że towarzyszy mi w mojej kuchni już od wielu, wielu lat, i że niejednym przepisem i historią chciałabym się z Wami podzielić. Jeśli chcielibyście wraz ze mną wybrać się w kulinarną podróż po Azji, byłoby super – nauczę Was, co i jak przyrządzać, i pokażę, jakie to łatwe i szybkie. Równocześnie nie obiecuję, że moje dania są w stu procentach właśnie „takie”, jak w Azji, ale na pewno stanowią ciekawe urozmaicenie menu.


Wybierając się w podróż, musicie spakować walizkę; do podróży kulinarnej też trzeba się więc odpowiednio przygotować. By gotowanie szło łatwo i gładko, „spakujcie” więc do swoich szafek następujące produkty:

Klasyczny sos sojowy (ja używam lekko słodkawego sosu firmy Blue Dragon, ale to rzecz gustu)
Słodki sos sojowy (Sweet Soya Sauce) – jest zdecydowanie inny: gęsty i… SŁODKI
Sos rybny (Fish Sauce) – klasyk kuchni tajskiej
Sos ostrygowy* (Oyster Sauce)
Słodki sos chilli (sweet chilli sauce)
Pasta z czerwonego curry (Red Curry Paste) – jest bardzo pikantna. Jeśli wolicie, możecie zastąpić ją pastą z curry zielonego (również pikantne, lekko gorzkawe w smaku) lub żółtego (łagodne, leciutko słodkawe)
Mleko kokosowe (można kupić je w puszkach lub kartonikach)
Makaron azjatycki: ryżowy, pszenny i/lub jajeczny. Ja osobiście najbardziej lubię średniej grubości makaron pszenny, używany do zup ramen, ale to już rzecz gustu

* Sos ostrygowy i sos rybny różnią się trochę od siebie, ale w razie czego – jeśli dysponujecie tylko jednym z nich – możecie wzajemnie zastępować je w przepisach :)

Stopniowo (ale opcjonalnie) warto wypróbowywać też następujące produkty:
Olej sezamowy (Sesame Oil)
Olej chilli (Chilli Oil)
Sos miodowo-czosnkowy (Honey & Garlic Sauce)
Pasta z galangalu
Inne sosy/pasty dostępne w sklepach lub działach z orientalną żywnością

Wszystkie wymienione wyżej produkty są łatwo dostępne i niedrogie. Możecie kupić je w specjalistycznych sklepach takich jak np. Kuchnie Świata, ale też po prostu w działach z kuchnią międzynarodową w dużych supermarketach. Aha, jeszcze jedna ważna sprawa – te przyprawy są jak sól, pieprz czy ziele angielskie – jak raz je kupicie, starczą Wam na baaardzo długo i przydadzą się praktycznie do każdej orientalnej potrawy:)

Bądźcie też przygotowani do kupowania od czasu do czasu następujących świeżych produktów:

Papryczki chilli
Świeży imbir
Szczypiorek z dymki

Oraz, trochę trudniejsze do dostania, ale dostępne:
Świeża kolendra
Liście limonki kaffir (można kupić suszone w działach orientalnych)
Trawa cytrynowa (najlepsza jest świeża, nieraz dostępna mrożona; w Kuchniach Świata można dostać też pojemniczki z trawą suszoną i rozdrobnioną – zawsze coś) 
Osobom mieszkającym w Warszawie przyda się pewnie informacja, że ponoć pod Halą Mirowską można wszystkie te składniki i przyprawy kupić na jednym ze stanowisk. Jeszcze nie wypróbowałam, ale jak tylko to zrobię - dam Wam znać!

Skoro wiecie już, co spakować w Waszą kulinarną walizkę – do dzieła! Bo wyruszamy już niedługo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...