Flapjack. Pamiętam bardzo dobrze, gdy zjadłam go po raz pierwszy. To było wiele, wiele lat temu w Anglii, w jakiś deszczowy, pochmurny dzień, gdy brak ogrzewania i nieszczelne okna w naszym starym college’u rekompensowaliśmy sobie ciepłą herbatą i „czymś do niej”.
Nietrudno się zorientować, że w Anglii w ogóle wszystko kręci się wokół herbaty, a co za tym idzie – również wokół całego jej entourage’u. Jak w powietrzu wisi kłótnia – to herbata. Jak wybucha wojna – herbata. Ojciec dowiaduje się, że jego na wskroś nieodpowiedzialny, zepsuty syn i dziedzic przeputał właśnie cały majątek? Herbata.
Kulisz się z zimna, bo temperatura spada, a Anglicy nie wierzą w centralne ogrzewanie? Cóż z tego? Herbata.
No, ale skoro herbata, to również coś do niej. Czajniczki, spodeczki, filiżaneczki, kubeczki… ale też ciasteczka, bułeczki, kanapeczki i wszystko inne, co z herbatą tworzy zgrany team.
Stąd wysokie notowania scones, biscuits, digestives, teacakes i innych tam takich herbacianych zagryzek.
No i jest jeszcze flapjack. Zupełnie inna liga. Coś jakby… hmmm… połączenie krówek, ciasteczek maślanych, müsli i karmelków:) Coś, w czym się zagłębiasz, zatapiasz, gubisz… w najprzyjemniejszy możliwy sposób. Owoce i masło. Masło i karmel. Karmel i miód.
Macie coś takiego, że niektóre słowa wyjątkowo dobrze Wam się wymawia? Ja mam coś takiego właśnie z flapjackiem.
Flap… Jack… FLAPJACK!
Poniższy przepis jest właściwie kompilacją dwóch innych, znalezionych na BBC Food: autorstwa Sophie Dahl i Celii Brooks Brown. Ja zrobiłam, jak zawsze, całkiem po swojemu z lekką nutą inspiracji;)
Również jak zawsze, przepis jest łatwy (chyba nie sposób go zepsuć) i błyskawiczny. Przygotowanie to dosłownie 5 minut, zapieczenie – jakieś 15 do 20. I tyle.
Jedyna rzecz, którą bym poprawiła w moim flapjack’u, to stosunek płatków owsianych do wilgotnej, maślano-karmelowej masy. Może jej być więcej. Nie wiem, czy po prostu powinnam była dodać mniej płatków, czy krócej piec (następnym razem spróbuję pewnie obu tych rzeczy naraz;)), ale – jak dla mnie – flapjack mógł wyjść jeszcze bardziej wilgotny i lepki. Jest to jednak rzecz gustu, więc jeśli lubicie lepkie ciasteczka – nie dosypujcie dodatkowych porcji płatków czasie mieszania masy, i pieczcie tylko ok. 15 minut.
Do flapjack’a warto dodać suszone owoce. U mnie nieprzypadkowo były to żurawiny i rodzynki, bo są dość kwaśne, a chodziło mi o to, by przełamać słodycz karmelu. Możecie jednak zastąpić je tym, co lubicie lub co akurat macie pod ręką: suszoną papają, mango, wiórkami kokosowymi, kandyzowaną papają, skórką pomarańczową… lub czym tylko będziecie chcieli:)
Na 1 blachę flapjack’a:
200 g masła
200 g brązowego cukru*
2-3 łyżki miodu
sok z 1/2 cytryny
ok. 200 g płatków owsianych (+ dodatkowe 100 g do ewentualnego dodania później)
1 standardowe opakowanie suszonych owoców żurawiny
1-2 garście rodzynek
* Jeśli jesteś doświadczoną kucharką lub kucharzem, możesz użyć białego cukru i skarmelizować go w maśle – jeśli jednak nie czujesz się w kuchni wystarczająco pewnie, postaraj się o brązowy cukier.
Piekarnik rozgrzej do temperatury 180° C. W rondelku rozgrzej masło, cukier i miód. Gdy wszystko roztopi się na jednolity płyn, dodaj płatki owsiane, suszone owoce i sok z cytryny. Całość wymieszaj; powinna powstać jednolita masa. Jeśli mieszanka jest zbyt rzadka – podsyp płatkami owsianymi.
Blachę przykryj papierem do pieczenia, następnie wyłóż na nią równomiernie masę. Wstaw do piekarnika na ok. 15-20 minut, tak, by flapjack przyrumienił się z wierzchu, ale zachował w środku lepką, wilgotną konsystencję .
Wyjmij z piekarnika i pozostaw do ostudzenia. Podawaj pokrojone w małe kwadraciki lub – jeśli wolisz – w prostokąciki.
Moja Droga! Jak karmelowo i w dodatku ekspresowo - to dla mnie!!! Cudne są te kwadraty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:)
Zapisuję przepis - uwielbiam takie kostki :) Troszkę wmawiam sobie, że są mało kaloryczne i mogę jeść je bezkarnie :)
OdpowiedzUsuńOj mylisz się, że flapjacka nie można zepsuć! To miał być mój pierwszy wypiek, lata temu. Wybrałam go, bo nie wiedziałam wtey jak używać miksera a to był jeden z niewielu przepisów, który wydawał mi się taki prosty. Jednak dla początkujących kucharek nie ma spraw prostych i oczywistych, do dzisiaj pamiętam jak wrzucałam całą blachę do kubła :-)
OdpowiedzUsuńŚniadanie w kostce:) lubię takie zdrowe, słodkie chrupanie i nie tylko do herbaty:)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda. Chętnie i do kawy, i do herbaty bym przegryzła :)
OdpowiedzUsuńjakby nie tyle tego masła to byłby świetny baton energetyczny, ale mimo to i tak mi się podoba
OdpowiedzUsuńCudne i zdrowe :) Bardzo przypomina batoniki muesli. Ja bym zamieniła rodzynki na żurawinę suszoną, mm.... :):)
OdpowiedzUsuńZapowiada się pysznie ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Zrobić to pewnie nie zrobię, ale bardzo chciałabym skosztować takie ciastko - wygląda bardzo zachęcająco i tak zachęcająco je opisałaś.:)
OdpowiedzUsuńFlapjack to ja darzę pewnym sentymentem.Też pierwszy raz z angielską herbatą się nimi delektowałam.Poza tym herbata jest naprawdę dobra na wszystko!
OdpowiedzUsuńAnno-Mario! Wiosennie, oj, żebyś wiedziała, że wiosennie! U mnie też dziś w Warszawie słońce świeciło pięknie przez cały dzień:) Nareszcie! Cieszę się, że kwadraciki w Twoim stylu:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńka.wo - mam trochę to samo:) Tu skubnę, tam przegryzę - ech! :)
Marta: serio? W życiu bym nie pomyślała... A co Ci nie wyszło? Był za suchy, czy wręcz przeciwnie - za płynny?
Żenia: ha, taka domowo kuchnia molekularna:)Ja niestety też nie tylko do herbaty, ale generalnie wtedy, gdy taki smakołyk wpadnie mi w ręce:)
Evitaa - dziękuję! Zapewniam Cię, że smakuje również bardzo pysznie:) Wypróbuj koniecznie:)
Pozdrawiam Was serdecznie:)
miód, żurawina płatki -to musi smakować przepysznie :)
OdpowiedzUsuńkulinarne-smaki: oj tam oj tam, co tam masło;) A tak na poważnie - myślę, że i tak bardzo by Ci smakowało:)
OdpowiedzUsuńEscapade Gourmande - dziękuję:) rzeczywiście trochę je przypomina, nawet można wycinać kawałeczki w kształcie batonów:)Ja poza rodzynkami dodałam właśnie żurawinę, pycha! Świetnie przełamuje słodycz miodu i cukru:)
Biedronko - dziękuję:) nie tylko się zapowiada, on pyszny rzeczywiście jest! Wypróbuj koniecznie:)
Lekka - dziękuję:) Wypiek rzeczywiście wart spróbowania, ma bardzo ciekawy smak! Nawet, jeśli ma w soboe całe to masło i cukier...;)
Amber - na wszystko! Zgadzam się:)
Pozdrawienia ślę Wam już bardzo wiosenne:)
Kasia - smakuje:) Spróbuj koniecznie:)
OdpowiedzUsuńo nie, już wiem, że nie będę się mogła im oprzeć, muszę zrobić w wolnej chwili (udając przez moment, że niekoniecznie dbam o linię ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam !!!
O, ja jak dotad doswiadczalem tylko flap-jackow w wersji z pudelka (i zapewne najtanszej) serwowanej przez rozne stolowki, i nie moge powiedziec, zeby zroibly na mnie wrazenie... ale przepis wyglada bardzo smakowicie! Musze sprobowac!
OdpowiedzUsuńJa miłośnikiem herbaty jestem (czasami zastanawiam sie czy nie jestem z Anglii) :P, wiec to ciasto napewno tez polubie :)
OdpowiedzUsuńmaa-k: zrób koniecznie! Tylko rzeczywiście najlepiej wtedy, gdy nie myślisz o odchudzaniu:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGlodomor: Serio, nie smakowały Ci? Ech, ja je uwielbiam, ale faktycznie na ogół jadałam je w wersji albo domowej, albo w miarę de luxe;) Polecam Ci domowe, jakbyś miał kiedyś okazję - wypróbuj koniecznie:) Pozdrawiam:)
Szana - na pewno! Coś w sam raz dla wielbicieli herbaty;)Pozdrowienia wiosenne:)))))))
Wygląda bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńHaniu-Kasiu: dziękuję! Przyznam, że rzeczywiście flapjack jest pyszny. Nie mogłabym piec go, a już tym bardziej jadać codziennie, ale od czasu do czasu - jako alternatywa dla mączystego ciasta - warto go zrobić! :)
OdpowiedzUsuńWygląda cudnie, aż zatęskniłam za tym wyspiarski smakiem ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzerażające, że to tak apetycznie wygląda, a człowiek musi pilnować ilość kalorii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda - dziękuję:) Smaku flapjack'a się łatwo nie zapomina, prawda? :)
OdpowiedzUsuńTravelandCooking - haaaa, to chyba problem nas wszystkich:) Pozdrawiam:)
bardzo mi się podoba ten flapjack :-) poza tym kojarzy mi się z bajką :P
OdpowiedzUsuńHa ha, miłe skojarzenie:)
OdpowiedzUsuńPróbowałam do tej pory innych przepisów, w których było mało cukru (lub wcale), więcej miodu ale niestety odbijało się to na konsystencji - wychodziła mi granola a nie powierzchnia którą można pokroić, choć naprawdę mocno ubijałam masę w blaszce. Myślę, że cukier, i to w niemałej ilości jest niezbędny - tylko on odpowiednio rozpuści się a potem zastygnie tworząc spoiwo dla płatków. Twój przepis i zdjęcia mnie kuszą !!! Chciałabym uzyskać takie zwarte, lepkie batoniki. Czytałam gdzieś, że należy piec flapjacki 20 minut, ale jeśli chcemy bardziej chrupiące to w temp 180 stopni, a jak bardziej ciągnące się do 150 stopni.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń