sobota, 26 marca 2011

Kokosowe czerwone curry z bakłażanem



Pamiętam, gdy zjadłam czerwone kokosowe curry po raz pierwszy. To było dawno, choć wydaje się, jakby wczoraj. A może wcale nie tak dawno?

W każdym razie na długo przed tym, nim kokosowe curry zagościło również na polskich stołach. Zamówiłam je z karty trochę dlatego, że curry (tego hinduskiego, które znałam) nigdy nie było mi dość, a trochę zaciekawiona nazwą (curry z kokosa? jak to?) i sugestiami znajomych, żebym koniecznie spróbowała.

Spróbowałam… no i wpadłam po same uszy:) Mało jest potraw, które uwielbiam tak niezawodnie, jak tajskie kokosowe curry. Smakuje mi w każdej postaci, choć moje ulubione jest chyba curry żółte – bardzo aromatyczne od przypraw, ale nie pikantne, tylko lekko słodkawe. Natomiast curry czerwone kojarzy mi się trochę  - wybaczcie to porównanie – z tradycyjną, polską pomidorową zabielaną śmietaną i podawaną z rozgotowanym ryżem – jakby nie było, hit każdego przedszkola. Właśnie w przedszkolu taka pomidorówka była jednym z nielicznych dań, do zjedzenia których w ogóle udawało się mnie nakłonić – uwielbiałam ją. Być może więc to, że dziś tak bardzo lubię czerwone curry – również „zabielone” mlekiem kokosowym i pałaszowane w towarzystwie specjalnie gotowanego na miękko, perłowego wręcz ryżu – ma jakiś związek z moimi najdawniejszymi wspomnieniami przedszkola i dzieciństwa:)

No ale do rzeczy. Curry. Po tym, jak spróbowałam go za granicą, wiedziałam, że chciałabym przygotować je kiedyś w Polsce. Łatwo nie było, bo nie było też głównych składników – przede wszystkim tajskich past curry (lub elementów do zrobienia ich w domu), a i z mlekiem kokosowym było wtedy trudno. Przeglądałam przepis za przepisem, z poczuciem, że zawsze sprawa pada na jednym – braku składników. A danie już z opisów wydawało się takie łatwe… Na szczęście mieszkałam wtedy jedną nogą w Anglii i to tam zakręciłam się wokół potrzebnych produktów.

Gdy więc wreszcie ugotowałam curry sama, ujęło mnie znowu – już nie tylko smakiem, ale i tym, że jest tak szybkie i proste w wykonaniu. A jak już być może się zorientowaliście, takie potrawy lubię najbardziej. Kuchnia i gotowanie też muszą być „user friendly” :)

Jeśli już je próbowaliście – wiecie, o czym mówię. Jeśli myślicie o tym, by przyrządzić je sami – nie bójcie się! Jak raz dostanie się składniki (a obecnie stoją na półkach większości supermarketów, nie mówiąc już o sklepach z żywnością orientalną) – reszta przychodzi naprawdę łatwo:)

Przyznaję – używam gotowej pasty. Najbardziej dlatego, że skompletowanie wszystkich składników niezbędnych do jej przygotowania (takich jak np. pasta krewetkowa) zajęłoby mi bardzo dużo czasu. Jeśli jednak lubicie tworzyć swoje dania od podstaw i zależy Wam na paście domowej, w Internecie bez trudu znajdziecie wiele dobrych przepisów:)

Kokosowe curry świetnie smakuje z kurczakiem, krewetkami, a nawet z kaczką. Dziś postanowiłam podać Wam przepis na wersję wegetariańską, z papryką i dużą ilością bakłażana (którego zresztą dodaję do tajskiego curry zawsze –  w tym przepisie pełni w nim jednak rolę główną). Aha, no i jeszcze uwaga na koniec – do czerwonego curry nie dodaję na ogół świeżej papryczki chilli, bo pasta sama w sobie powinna być dość ostra. Jeśli chcę dodać potrawie pikantności, na samym końcu dodaję do niej jakiś ostry sos lub nawet hinduskie pikle (choć to dość nieortodoksyjne). W ten sposób nie ryzykuję, że już na wstępie nadam curry zbyt pikantnego smaku.

No dobra. Koniec pisania. Pora pogotować!


Dla 4 osób:

400 ml (1 puszka) mleka kokosowego
2-3 łyżki czerwonej pasty curry (w zależności od producenta)
1 papryka, najlepiej żółta lub zielona, pokrojona w paski
2 bakłażany, pokrojone w większą kostkę
2 pomidory, pokrojone w większą kostkę
2 łyżki sosu rybnego
2 łyżki cukru
sok z ½ limonki
olej – do smażenia
Opcjonalnie, do smaku: sambal oelek, sos chilli, sos imbirowy lub nawet pikle z chilli (dla zaostrzenia potrawy)

Do podania:

Ćwiartki lub plasterki limonki
Garść posiekanej kolendry
Garść posiekanej mięty
Garść posiekanego szczypioru sałatkowego (spring onions)

W dużym garnku lub w woku rozgrzej olej. Dodaj bakłażana i paprykę i smaż, aż zmiękną (bakłażan wchłonie dużo tłuszczu – w razie czego – dolej oleju w trakcie smażenia). Następnie dodaj pomidory i smaż chwilę, po czym dodać pastę curry i całość smaż przez ok. 1 minuty, cały czas mieszając. Dodaj mleko kokosowe i – jeśli trzeba – ok.1/2 szklanki wody. Całość gotuj na małym ogniu przez ok. 12 minut, aż pasta dobrze się rozpuści a bakłażan będzie miękki. Dodaj cukier, sos ryby i sok z limonki. Jeśli sos jest za gęsty – dodaj odrobinę wody. Spróbuj i w razie czego dopraw do smaku.

Podawaj z ryżem, w małych miseczkach, przyozdobione kawałkami limonki i posypane szczypiorkiem, kolendrą i miętą.

Tradycyjnie ryż do kokosowego curry serwuje się w oddzielnych miseczkach, po czym nabiera się go trochę łyżką i zanurza w kokosowym sosie – wybór sposobu podania należy więc do Was:)


12 komentarzy:

  1. O tak. Curry to jest i dla mnie to, do czego mnie namawiać bynajmniej nie trzeba. A że smacznych wegetariańskich dań nigdy dość - przepis umieszczam w ulubionych z więcej, niż pewnym zamiarem wypróbowania.:)

    Śliczne danie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tajskie curry robię zawsze bez oleju - gotuję składniki w mleku kokosowym bez uprzedniego podsmażania ich.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lekka - cieszę się! Bardzo polecam Ci to curry - myślę, że Ci posmakuje:) Pozdrawiam!

    Haniu-Kasiu - fakt, są różne szkoły (ta bez smażenia jest na pewno zdrowsza:)), ale mnie jakoś tak najbardziej smakuje (jak dla mnie bakłażan musi być podpieczony albo podsmażony, taki lubię najbardziej;)), a na ogół i tak podsmażam najpierw na oleju pastę curry, by wydobyć z niej wszystkie składniki. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak miło, ze curry nie kończy się na kurczaku :) Cudownie,że istnieją inne wariacje, a Ty się nimi bawisz. Wegetariańska z bakłażanem i papryką to coś jak najbardziej dla mnie :) I tak z krewetkami! Pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kulinarne smaki: :) wypróbuj!

    Escapade Gourmande - oj tak, z krewetkami też jest rewelacyjne! Przyznam, że trochę zostało mi tego sosu, i na jego bazie zrobiłam następnego dnia takie samo curry, tylko dorzuciłam do niego krewetki królewskie - było przepyszne! Tylko krewetki trzeba wrzucać do gotującego się sosu w ostatniej chwili, tak, żeby się ugotowały, ale by nie zrobiły się twarde.

    Pozdrawiam i miłego tygodnia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo z curry jest tak, że albo sie kocha na zabój albo nienawidzi. Nie ma opcji obojętności.
    Fajny przepis, prosty, szybki i jak efektownie sie prezentuje:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zainspirowałaś mnie ;-)


    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham bakłażany. Już wyobrażam sobie smak tego dania. Niestety tylko wyobrażam, muszę więc szybko je zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Żenia - masz rację! Ja zdecydowanie należę do kategorii osób uwielbiających curry, i to od najmłodszych lat:) A jeśli do tego można je szybko przygotować - tym bardziej nie można go nie lubić:)

    Biedr_ona: cieszę się:) Wypróbuj przepis koniecznie!

    lo - to tak jak ja! :) Zrób zrób - jeśli kochasz bakłażany, na pewno będzie Ci smakowało:)

    Pozdrawiam Was serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mi się wydaję, że i ja bym się w tym curry zakochała :) A taką miseczkę miałam w dzieciństwie :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę? No proszę, to najwyraźniej jakiś kultowy wzór porcelany:)

    A w curry zakochałabyś się na pewno:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...