Wróciłam. Tyle się ostatnio działo, że nie miałam kiedy spokojnie usiąść przed laptopem, ba, nie miałam nawet kiedy gotować albo fotografować. Brakowało mi tych moich blogowych chwil i cieszę się na nie ponownie, tak samo, jak cieszę się na nadchodzące lato, słońce i szparagi;)
Ale dziś jeszcze o majonezie. I o Czterdziestolatku;) Pamiętacie taki odcinek, w którym do Madzi przyjeżdża z wizytą rodzina? Nosi tytuł „Obcy w domu” i jest chyba moim ulubionym odcinkiem w ogóle. Do Stefana Karwowskiego, przyjeżdża jego szwagier-prywaciarz z piękną żoną pod pachą i zrzędliwym ojcem, byłym leśnikiem, dla którego wszystko co dobre odbyło się przed wojną, po wojnie zaś – nastały czasu, które skomentować można tylko w jeden sposób: ręce opadają – po prostu lipa i tyle.
Stefcio ma więc przechlapane – dla szwagra-prywaciarza jest frajerem, który za małe pieniądze zapracowuje się na państwowej budowie, zamiast – tak jak on – zrobić kasę na broilerach, królikach lub szklarniowych hodowlach. No a dla teścia – to już w ogóle szkoda gadać. Dla teścia jest może i ideowcem, ale stojącym po niewłaściwej stronie barykady, a do tego ideowcem całkowicie niezaradnym, bo na mikrej państwowej pensyjce; inaczej niż jego niedoszły zięć Bronek, dyrektor lasów państwowych, który kupił sobie piękne auto, postawił wspaniały dom i najlepiej w okolicy wychował dzieci.
No ale Madzia Karwowska, choć przez ojca i brata traktowana trochę bardziej ulgowo – w końcu to rodzina – też podpada szybko staremu leśnikowi. Czym? Ano, kupnym majonezem. - Czy majonez w tej salatce to kupny czy domowy? – pyta w serialu z wyraźnym wschodnim akcentem grający ojca Madzi Władysław Hańcza.
- Ano, kupny – odpowiada bezradnie jego córka.
- Iiiiii – krzywi się ojciec. – Wasza matka nigdy nie dopuścilaby do tego, żeby na jej stole pojawilo się coś kupnego.
Albo jakoś tak. Dla mnie ta właśnie scena przy stole, genialna w swej prostocie, wspaniale ukazuje polskie mechanizmy społeczne znane chyba każdemu: tarcia na styku teścia i zięcia, męża i szwagra (którzy trochę sobie dokuczają, ale trzymają po cichu sztamę) starszego i młodszego pokolenia, konserwatywnego i liberalnego podejścia…
Wracając zaś do majonezu, choć nigdy nie czuliśmy w domu wyrzutów sumienia z powodu obecności „kupnego” produktu w lodówce, to jednak z chwilą pojawienia się robota kuchennego postanowiliśmy zaryzykować domowy wyrób. I co? Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Majonez robi się błyskawicznie i bardzo łatwo, a smakuje o wiele lepiej, niż jakikolwiek produkt sklepowy. Ma lekki smak i wspaniałą, piankowo-kremową konsystencję.
A co najważniejsze – czujesz się jak prawdziwa Domestic Goddess, która przed nikim nie musi świecić oczami za to, że posiłkuje się wyrobami przemysłu spożywczego…;)
Domowy majonez z trzech żółtek
Porcja na 1 słoik
3 żółtka*
125 ml oleju roślinnego
1-2 łyżki ulubionej musztardy (do smaku)
1 łyżka cukru (do smaku)
sok z 1/2 cytryny
opcjonalnie: czosnek, kapary lub świeże zioła
Żółtka, musztardę i cukier wrzuć do blendera. Nastaw na średnie ubijanie i małą strużką dolewaj olej przez mały otworek na górze (wiele nowych robotów kuchennych ma specjalne dozowniki, do których wlewa się od razu cały olej, przelewający się następnie przez malutki otworek do wnętrza blendera). Gdy cały olej zostanie dodany a majonez osiągnie właściwą konsystencję i żółtą, kremową barwę, wyłącz blender, dodaj sok z cytryny i ewentualnie dopraw do smaku (opcjonalnie możesz wtedy dorzucić dodatki wspomniane wyżej). Miksuj jeszcze przez chwilę, by przyprawy dobrze się wchłonęły, po czym podawaj od razu lub przechowuj w pasteryzowanym słoiku.
* można ewentualnie użyć całych jajek, wtedy konsystencja majonezu będzie mniej ubita.
Nigdy jeszcze nie jadłam domowego majonezu:) Wygląda pysznie na kromaczce świeżego chlebka =)
OdpowiedzUsuńA mnie to przypomina robienie majonezu przez moich rodziców.:) Nie powiem, że smaki dzieciństwa, bo wtedy go nie lubiłam, bardziej - widoki.:)
OdpowiedzUsuńTwój majonez musi być nieziemsko smaczny, Delikatessen!:)
Nigdy nie odważyłam się na swój domowy, ale chyba czas się na niego pokusić.
OdpowiedzUsuńidentycznie robię domowy majonez. tzn. obecnie nie robię, bo blender zmarł (chociaż wciąż go trzymam licząc na to że niczym zamumifikowany faraon powróci do żywych).
OdpowiedzUsuńJupi! Wróciłaś :) Jak fajnie :)
OdpowiedzUsuńHaha, pamietam ten odcinek "Czterdziestolatka" - prześmieszny. A ten teść miał psa o imieniu 'Ugryź" hihi.
Świetny majonez Ci wyszedł, taki jak trzeba! Jak kiedyś próbowałam, ale klapa...wyszedł sos, a nie majonez, który użyłam do sałatki ;)
nat. - 2 miesiące temu powiedziałabym to samo:) Teraz - tylko majonez domowy! To naprawdę łatwiejsze, niż się wydaje, a ta piękna żółto-kremowo-musowa konsystencja wytwarza się sama;)
OdpowiedzUsuńLekka - dziękuję! W dawniejszych pokoleniach rzeczywiście majonez domowy był podstawą, bo i smaczniejszy, i bardziej osiągalny, niż ten sklepowy:) Tylko tych blenderów nie było! ;)
kulinarne-smaki: oj, spróbuj koniecznie! Sama się przekonasz, jakie to proste:)
Panna Malwinna - serio? No popatrz! Ja "pożyczyłam" przepis od Babci, jak widać obie trzymamy się najlepszych tradycji:)
Escapade Gourmande - ach, dziękuję:)Nie martw się "klapą":) To pewnie z blenderem było coś nie tak;) A odcinek super, prawda? :)
Pozdrawiam Was serdecznie, cieszcie się dzisiejszym niedzielnym słońcem!
oj tak..i mam do siebie pretensje , ze taki majonez zapomniałam zrobić na Wielkanoc..teraz może to nadrobię , bo mam świetne jajka ze wsi :).. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa sama nie robiłam majonezu, ale niedawno zaskoczył mnie mój mężczyzna, gdy któregoś, pięknego popołudnia wyszedł z kuchni z własnoręcznie zrobionym majonezem:) I teraz już wiem że domowy majonez, to domowy majonez:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco:)
Jak byłam mała pamiętam,że takim domowym majonezem ratowała nas moja mama, kiedy to zabierałyśmy się za sałatkę i nagle okazywało się,że nie mamy majonezu,a wszystkie sklepy zamknięte. Wystarczyło małe czary mary mojej mamy i majonez po chwili był już utarty(pamiętam jak się wtedy dziwiłam). Jak dla mnie to smak dzieciństwa:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMona - majonez z wiejskich jajek? A to dopiero musi być pyszne! Zrób koniecznie:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńŻenia: serio? No proszę, czym to ci mężczyźni potrafią zaskoczyć...:) Super! Moc serdeczności!rola:
Karola: oj, żebyś wiedziała, że smak dzieciństwa:) U mnie również, bo taki majonez robiłą kiedyś moja Babcia:) Dziś już nie ma na to siły i sama kupuje majonez w sklepie, więc tym bardziej cieszę się, że nam udało się przejąć tradycję:)
Taki domowy majonez to jest coś :)
OdpowiedzUsuńw zupełności cię rozumiem z tym brakiem czasu. Ja tez ledwo sie wyrabiam ze wszystkim, a tu o bloga trzeba dbać. Jednak dajesz radę. Uwielbiam domową produkcję, niezalezność. Po co kupowac, skoro jestesmy w stanie zrobic lepszy?
OdpowiedzUsuńPopieram i wspieram takie akcje!
Wiecej przepisow zosi-samosi prosze :D
pozdrawiam i ściskam,
szana :)
Ka.wo - oj jest, spróbuj koniecznie!
OdpowiedzUsuńFajna sprawa taki domowy majonez.
OdpowiedzUsuńI naprawdę prosta i szybka - wypróbuj!
OdpowiedzUsuńNie ma jak w domu ;-) Zdecydowanie jestem zwolennikiem jedzonka prosto z domowej kuchni ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Biedroneczko - masz absolutną rację:) Takie jedzenie smakuje najlepiej! Fajnie, że istnieje dziś tyle udogodnień, dzięki którym przygotowywanie potraw i półproduktów w domu stało się łatwiejsze:)
OdpowiedzUsuń